Gry komputerowe

Recenzja Dying Light: Platinum Edition na Nintendo Switch

Nie przepadam za kupowaniem gier multiplatformowych na Nintendo Switch. Oba są droższe i cierpią na niedociągnięcia techniczne. Jednak dla Dying Light postanowiłem zrobić wyjątek, opakowanie wyglądało naprawdę dobrze, a ja ogólnie uwielbiam gry o zombie. Postanowiłem więc sprawdzić konsolową edycję platynową od "Nintendo", zwłaszcza, że recenzje były w większości pozytywne.

O grze

Gra po raz pierwszy została wydana jeszcze w 2015 roku. A potem była stale uzupełniana o nowe dodatki. Ulepszyły one i wzbogaciły rozgrywkę w Dying Light. A niektóre dodały zupełnie nowe mechaniki do i tak już zróżnicowanej gry.

Opinia krytyków

Wiele recenzji chwaliło grę za jej otwarty świat i zabawny parkour. Zauważyli jednak błędy, które psują rozgrywkę i monotonne modele przeciwników.

Ogólnie rzecz biorąc, była to dość przeciętna gra jak na tamte czasy. Ale w dzisiejszym świecie Dying Light wygląda nawet zbyt atrakcyjnie. Zwłaszcza na tle "hitów" buggy.

Skład edycji

Edycja na Nintendo Switch zawiera nie tylko oryginalną grę, ale także wszystkie rozszerzenia. Wszystkie kostiumy w grze są dostępne dla gracza niemal od samego początku. A jest ich około pięćdziesięciu.

To także nowe zestawy broni i dwie dodatkowe strefy kwarantanny. Ponadto gra będzie posiadała dwa zupełnie różne tryby: Bozak's Pack i Hellraid. Pierwszy z nich to rodzaj jazdy na czas w duchu horroru Jigsaw.

Druga jest samodzielną grą. Jest to w zasadzie gra zręcznościowa, która przenosi Cię do innej rzeczywistości w stylu dark fantasy. Fani Dark Souls z pewnością to docenią.

Na koniec dołączony jest ogromny dodatek fabularny z nową mapą i nową historią głównego bohatera.

Pakowanie i łączenie w pakiety

Jest to jedna z niewielu gier na Nintendo Switch, która może pochwalić się własnymi fizycznymi bonusami. Po pierwsze, kartridż jest zapakowany w dość duży karton. Jest szerszy niż zwykłe opakowania Switcha, ale bez problemu mieści się na półce z innymi kartridżami.

W środku znajduje się dwustronna mapa świata gry. Jeśli masz inne gadżety z uniwersum Dying Light, mapa będzie świetnie wyglądać na ścianie. W pudełku znajdują się również cztery naklejki, które są dość ponure.

A wisienką na torcie jest prosta, ale niezwykła instrukcja obsługi. Zawiera wskazówki, jak ukończyć grę w imieniu jednego z ocalałych. Wszystko to w formie dziennika, który często można spotkać w Dying Light.

Działka

W Dying Light jest bardzo dużo fabuły. Mówię to jako osoba, która nie została zepsuta przez questy poboczne w Wiedźminie 3. Ale jak na standardy gier na Nintendo Switch, tekstu jest tu nawet za dużo.

Główny wątek fabularny może wydawać się schematyczny. Agent specjalny Crane wkracza do strefy skażenia, aby wykraść tajny dokument. Jego obowiązki wymagają od niego cynicznego wykorzystywania każdego i wszystkiego, byle tylko wykonać misję. Ale Crane zaczyna współczuć mieszkańcom. Do tego dochodzą problemy z wyborem moralnym.

W rzeczywistości takie historie są zawsze trzymające w napięciu. Zawsze chcesz wiedzieć, jakiego wyboru dokona główny bohater i czy w opowieści pojawi się wątek miłosny. Osobiście podobało mi się to wszystko, zwłaszcza dialogi i gra aktorska bardzo inteligentnie wpasowały się w narrację.

Świat jest jeszcze lepiej ukazany w misjach pobocznych. Poznajemy losy postaci drugorzędnych, a nawet trzeciorzędnych. Ale wszystkie są interesujące. Każdy z nich jest wyjątkowy i niepowtarzalny. Widzimy tu szalonego gazownika, który uważa się za nowego władcę Harranu (to tu rozgrywa się akcja). A tu mamy zapędzonego w kozi róg uczciwego dziennikarza, który stracił wszystkie swoje notatki.

A takich postaci jest bardzo dużo. Nawet w małej wiosce gracz natknie się na co najmniej 4-5 interesujących postaci. Zawsze ciekawie jest posłuchać opowieści o ich losach, a czasem przeczytać zapiski tych, którym nie udało się przeżyć w tym okrutnym mieście.

Świat i jego mieszkańcy

Harran jest zamieszkany nie tylko przez ludzi. Jest to miasto apokalipsy zombie ze wszystkimi jej konsekwencjami. Innymi słowy, nigdy nie ma dość jedzenia, prawie nie ma normalnej broni, a w nocy trzeba chodzić na palcach.

W związku z tym, gatunek gry wygląda na survivalistę z otwartym światem. W rzeczywistości tak jest. Tylko kiedy przegrywasz, nie tracisz wszystkich swoich przedmiotów i nie zaczynasz gry od nowa. Uruchamiasz się w pobliskim punkcie kontrolnym. Nazywa się je tutaj strefami bezpieczeństwa.

Te obszary są zamieszkane tylko przez ludzi, żadnych zombie. Tutaj gracz może położyć się spać i poczekać do rana, kiedy wszystkie niebezpieczne drapieżniki znikną z mapy. Możesz też zmienić swój strój lub zostawić w kryjówce niepotrzebne przedmioty.

W pozostałych częściach miasta bohater jest zawsze w niebezpieczeństwie. A nasz bohater jest tak kruchy, że nawet zwykłe zombie może go łatwo zabić. Wrogowie w Dying Light są różnorodni, a niektórzy z nich mogą przysporzyć sporo kłopotów twojemu systemowi nerwowemu:

  • Zombiaki - nie ma co za dużo mówić. Są to zwykłe chodzące trupy, dość powolne, ale silne. Uważaj, jeśli cię osaczą;
  • Agresywne zombie - nazywane są czasem biegaczami. Reagują na głośne dźwięki i natychmiast zaczynają szukać przyczyny. Nie rób więc hałasu, bo ci wrogowie biegają bardzo szybko i potrafią unikać ataków;
  • Gromylowie są szczególnie wielkimi zombie. Nie spotyka się ich zbyt często. Nie ma możliwości, abyś walczył z nimi na bliski dystans. Weź swój łuk lub kuszę i strzelaj prosto w ich głowy. W przeciwnym razie nie będziesz w stanie z nimi walczyć;
  • Plujące zombie to szczególnie paskudni przeciwnicy, którzy mogą cię trafić z daleka. Nadal trudno je dostrzec, więc szukaj czerwonych pinezek na mapie;
  • Eksplodujące zombie - nazwa mówi sama za siebie. Mogą one pozbawić gracza całego paska zdrowia za jednym uderzeniem. Ale czasami mogą być przydatne. Na przykład, zauważysz jednego w tłumie innych zombie. Uciekaj i zastrzel go. To z łatwością utoruje ci drogę. Chociaż będzie przyciągać biegaczy;
  • Łowcy są najbardziej niebezpiecznym rodzajem mutantów. Pojawiają się w nocy i ostrożnie prześladują swoją ofiarę. Są również przyciągane przez hałas i biegają bardzo szybko. Mają jednak pewną słabość: ślepy punkt. Nie czują twojego zapachu jak inne zombie, ale polegają wyłącznie na swoim wzroku. Łatwo też ukryć się przed nimi pod wodą lub w wysokiej wieży;
  • Bandyci - W świecie chaosu, nie tylko zombie stają się wrogami, ale także sami ludzie. Harran jest pełne szalonych zabójców, więc będą ci przeszkadzać. Bandyci zabierają przydatne ładunki, które czasami zrzucają z powietrza. Atakują bezbronnych. A czasem po prostu stają ci na drodze. W walce wręcz lepiej z nimi nie zadzierać. Są one dość zwinne.

Parkour i zadania

Uwarunkowania świata stworzyły mechanikę rozgrywki. Wszystko w Dying Light jest bardzo płynnie wplecione w całość. Nie ma żadnych niespójności między fabułą a rozgrywką.

Aby uciec przed zombie, najlepiej szybko się poruszać i umieć wspinać się na budynki. Jesteś prawdziwym parkourystą, który w pełni wykorzystuje swoje otoczenie. Dlatego też tak wiele questów skupia się właśnie na tym aspekcie gry.

Większość questów zręcznościowych jest oznaczona specjalną ikoną na mapie Harran. Podchodzisz do znacznika i podejmujesz wyzwanie. Zazwyczaj jest to bieg przez punkty kontrolne. Ale jest to tak trudne do zrobienia w wyznaczonym czasie, że zdążysz się spocić i przeklinać.

Istnieją jednak inne powtarzające się wyzwania. Albo wyzwania, jak to się dziś mówi. Na przykład, strzelanie do zombie. Na początku dostajesz karabin maszynowy i od razu gra zamienia się w małe Days Gone.

Możesz też znaleźć cenny ładunek w lochach. Żyją tam bardzo silne potwory, więc tutaj trzeba użyć specjalnych umiejętności agenta. Jest to chyba najtrudniejsze zadanie, gdyż samodzielne przemknięcie przez tłum potworów jest prawie niemożliwe.

Resztę questów pobocznych podzieliłbym na 5 rodzajów:

  1. Zbieranie zasobów - w Dying Light występuje absolutny niedobór towarów. Dlatego zawsze trzeba zbierać broń i lekarstwa z materiałów pobocznych. Złomu można szukać wszędzie: od opuszczonych domów po podwodne jaskinie. Tak, trawa i wodorosty mogą i powinny być zbierane również tutaj;
  2. Zamiatanie terenu - bardzo mi się przypomniało GTA: San-Andreas, gdzie trzeba było walczyć o dzielnice. U nas jest podobnie. Tylko czasami oczyszczasz bezpieczne obszary z zombie, a innym razem walczysz z bandytami o cenne towary;
  3. Odnalezienie przedmiotów - często zdarza się, że mieszkańcy dostają się do bezpiecznych stref bez swoich rzeczy. Dlatego trzeba je znaleźć. Do kogo? Ty, oczywiście;
  4. Masowa eksterminacja zombie - czasami zombie gromadzą się tłumnie w jednym miejscu. I to jest w sam raz dla ciebie;
  5. "Fetch-and-give " - nie możemy się obejść bez tej cechy wszystkich dużych gier wideo. Ale trzeba przyznać, że nawet takie questy sprawiają frajdę. W końcu zdradzają one trochę informacji o świecie Harran.

Wszystkie zadania stają się jeszcze bardziej skomplikowane, gdy w mieście zapada noc. Tutaj będziesz potrzebował swoich umiejętności parkour, aby wykonać zadanie.

Zarządzanie

Skoro już mówimy o parkourze, muszę powiedzieć kilka słów o sterowaniu. Bo w Dying Light to jest główna bolączka.

I nie chodzi o to, że jest to niewygodne. Można się do tego przyzwyczaić. Jest nawet specjalny tryb dla osób leworęcznych. A powodem tego jest to, że cały czas naciskasz na drążki joy-cone. Zawsze wciskasz drążek, a następnie wskazujesz kierunek, w którym chcesz przyspieszyć. Nie trzeba dodawać, że radości są bardzo delikatne i trzeba się z nimi obchodzić ostrożnie. A tu masz taką szorstką obsługę.

Oczywiście problem nie leży po stronie gry, ale po stronie samej konstrukcji Nintendo Switch. Ale deweloperzy mogli przynajmniej dać możliwość przypisania innego przycisku, aby przyspieszyć. Niestety, nie ma jeszcze takich ustawień.

Progresja postaci

Poza całą masą pomysłów, w Dying Light mamy do czynienia z osobliwą i prostą progresją postaci. To zależy od twojej zręczności, siły i umiejętności przetrwania. Wszystko to są raczej abstrakcyjne pojęcia. Ale, aby przeformułować, po prostu trzeba zrobić dużo parkour, walki z wrogami i ucieczki z niebezpiecznych potworów.

Za wszystkie powyższe czynności otrzymujesz punkty doświadczenia. Kumulują się one raczej powoli. I za każdym razem, gdy grasz dalej, odbierają ci najwięcej punktów doświadczenia. Przegrana w Dying Light jest więc dwa razy bardziej rozczarowująca.

Co więc zyskujesz dzięki punktom? Możesz je wykorzystać do zakupu nowych umiejętności. Jak łokcie podczas biegu lub rzucanie trzema shurikenami naraz. Istnieją również umiejętności pasywne. Takie jak zwiększenie wytrzymałości podczas biegu lub walki z zombie. Istnieją również zdolności, które pozwalają graczowi na używanie jednej lub drugiej broni.

Glitches

Osobno chciałbym poruszyć temat bugów rozsianych po całym szalonym świecie Harran. Nie ma ich wiele i nie są tak krytyczne, jak w Cyberpunk 2077 czy reedycji trylogii GTA. Mimo to, te drobne wady przeszkadzają w grze.

Po pierwsze, usterka podczas wędrówki do domu szalonego Gaziego. Bądź ostrożny i nie spiesz się, jeśli znajdziesz się pod schodami prowadzącymi do domu Gaziego. Przyspieszyłem i utknąłem pod tymi właśnie schodami. Nie działały żadne przyciski. Nie przyszło mi więc do głowy nic lepszego niż ponowne uruchomienie gry. Następnym razem było mądrzej.

Po drugie, gdy bohater się zmęczy, "joy-cony" zaczynają dziwnie wibrować. Nie wiem, z czym to dokładnie ma związek, ale zauważyłem, że dzieje się to w pobliżu dużego skupiska zombie. Rozwiązałem ten problem po prostu naciskając przycisk Home. Wyjście do menu głównego zatrzymało wibrację, po czym zniknęła ona w samej grze.

Ciekawostką jest to, że samo wyłączenie wibracji w menu nie rozwiązuje problemu. Ponieważ jest on potrzebny do rozwiązania niektórych zagadek.

Ale dzięki takim drobiazgom gra w żadnym wypadku nie jest warta pominięcia. To na pewno świetne uniwersum, jakiego nie znajdziemy na Switchu.

Wniosek

Dla mnie jest to jedna z najlepszych gier na Nintendo Switch. Coś w rodzaju GTA, ale w stylu apokalipsy zombie. Na początku myślałem, że sterowanie jest okropne, ale potem załapałem o co chodzi i zacząłem latać po Harranie. Takich gier z otwartym światem bardzo brakuje na Switchu i dzięki twórcom za inteligentne przeniesienie Dying Light.

Plusy:

  • Duży otwarty świat;
  • Ciekawa fabuła;
  • Odpowiednie połączenie fabuły i rozgrywki;
  • Różne misje poboczne;
  • Język rosyjski.

Cons:

  • Bardzo nieprzyjazne sterowanie na początku gry;
  • Jest kilka drobnych usterek.

Zobacz również